pl en

Anna (36 lat) z Kijowa

To było trudne mentalnie, żeby odważyć się wyjechać. Nie chciałam jechać sama, w ciąży, z dzieckiem, moja siostra też nie chciała jeszcze wyjeżdżać. Postanowiliśmy spędzić pierwszą noc u mojej mamy, ona mieszka na 3-cim piętrze, my na 24-tym — u niej miało być bezpieczniej. Nie zabrałam rzeczy, pomyślałam, że jeśli zdecydujemy się na wyjazd, wrócimy i się spakujemy. Ale rano odłamek rakiety uderzył w budynek mieszkalny w okolicy. Skończyły się wahania — mój mąż kazał mi wyjeżdżać. Nie wróciłam po rzeczy. 

Аня (36 р.) з Kиєва

Наважитись на виїзд було складно морально. Я не хотіла їхати сама, вагітна і з дитиною, сестра також іще не хотіла виїжджати. Першу ніч ми вирішили провести у моєї мами, бо вона живе на 3-му поверсі, а ми на 24-му, і в неї було б безпечніше. Ми не збирали речей, думали, що якщо вирішимо їхати за кордон, то заїдемо додому і зберемось. Але зранку в житловий будинок у її районі влучив уламок ракети. Тоді вагань уже не було — чоловік сказав їхати. Ми так і не повернулися по речі. 

To było trudne mentalnie, żeby odważyć się wyjechać. Nie chciałam jechać sama, w ciąży, z dzieckiem, moja siostra też nie chciała jeszcze wyjeżdżać. Postanowiliśmy spędzić pierwszą noc u mojej mamy, ona mieszka na 3. piętrze, my na 24. — u niej miało być bezpieczniej. Nie zabrałam rzeczy, pomyślałam, że jeśli zdecydujemy się na wyjazd, wrócimy i się spakujemy. Ale rano odłamek rakiety uderzył w budynek mieszkalny w okolicy. Skończyły się wahania — mój mąż kazał mi wyjeżdżać. Nie wróciłam po rzeczy. 

Najpierw byłyśmy w Chmielnickim, tam po raz pierwszy usłyszałam wycie syren. Moja córka nie rozumiała, dlaczego nie może spać w łóżku, dlaczego musimy wyjść na korytarz, a nawet schodzić do piwnicy. 

Byłam wtedy w ciąży, myślałam, że urodzę w Kijowie. Udało mi się namówić siostrę na wyjazd. Prowadziłam samochód w dziewiątym miesiącu ciąży. Akcja porodowa zaczęła się już tutaj [w Polsce], okazało się, że muszę mieć cesarskie cięcie. Pierwsze co usłyszałam to płacz dziecka i słowa „Chwała Ukrainie” od lekarza. Nazwałam córkę Sołomija.  

Chociaż nie straciłam pracy, bo nie pracowałam, a z mieszkaniem wszystko jest w porządku - to jest moralnie trudne być tak daleko od domu i męża.

Tak się złożyło, że dzień przed wojną umieściliśmy ojca w ośrodku. Ojciec nie może teraz sam się poruszać, bardzo ciężko przeszedł Covid, a jego wiek zbiera swoje żniwo — ma 83 lata. Przez jakiś czas mój brat sam się nim opiekował, ale on ma pracę i ciężko jest mu w pojedynkę. Dlatego postanowiliśmy oddać ojca pod stałą opiekę i okazuje się, że od wybuchu wojny nie widzieliśmy go ani razu. Ma też problemy z pamięcią i czasami zapomina, że trwa wojna, pyta, jak nad morzem, jak tam dzieci. Mówię, że nie jesteśmy na wakacjach, tylko w Polsce, uciekamy się przed wojną. 

Bardzo chcę wrócić do domu, wyprawić ucztę i wszystkich ucałować.

Warszawa 22.05.2022

Наважитись на виїзд було складно морально. Я не хотіла їхати сама, вагітна і з дитиною, сестра також іще не хотіла виїжджати. Першу ніч ми вирішили провести у моєї мами, бо вона живе на 3-му поверсі, а ми на 24-му, і в неї було б безпечніше. Ми не збирали речей, думали, що якщо вирішимо їхати за кордон, то заїдемо додому і зберемось. Але зранку в житловий будинок у її районі влучив уламок ракети. Тоді вагань уже не було — чоловік сказав їхати. Ми так і не повернулися по речі. 

Спочатку ми були у Хмельницькому, там ми вперше почули голосні сирени. Моя донька не розуміла, чому вона не може спати у ліжку, чому треба виходити в коридор чи взагалі спускатись у підвал. 

Я на той час була вагітна, і я вірила, що народжуватиму в Києві. Але все ж таки довелося вмовити сестру виїхати. Я була за кермом на дев’ятому місяці вагітності. 

Народжувала я вже тут, вийшло так, що довелося робити кесарів розтин. Перше, що я почула після операції, це плач дитини і «Cлава Україні!» від лікаря.

Хоч роботу я не втрачала, бо не працювала, і з житлом все в порядку, але морально тяжко бути далеко від дому і чоловіка.

Вийшло так, що за день до війни ми з братом влаштували мого батька в пансіонат. Батько зараз не може сам пересуватись, він дуже сильно перехворів на ковід, та й вік накладається — йому 83. Якийсь час брат сам доглядав його, але в брата робота і важко одному. Тому було прийнято рішення віддати батька під постійний нагляд, і виходить, що після початку війни ми жодного разу його не бачили. В нього іще й проблеми з пам’яттю, він іноді забуває, що війна, питає, як там море і діти. Тоді я кажу, що ми не на відпочинку, а у Польщі, ховаємось від війни. 

Дуже хочеться додому, я влаштую бенкет і розцілую всіх.

Варшава 22.05.2022

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce lub konfiguracji usługi.

Akceptuj