pl en

Hanna z Irpienia (obwód Kijowski)

Pochodzę z Irpienia, ale 24 lutego byłam w Kijowie w pobliżu Boryspola, mieszkam tam z przyjacielem. Słyszeliśmy atak, był przerażający. Spakowaliśmy się i pojechaliśmy do moich rodziców w Irpieniu, niedaleko Buczy i Hostomela. Wyjechałam z mamą 5 marca, sześć dni temu. Tata został. Nie mieliśmy z nim kontaktu. Telefon mu się rozładował.

Ганна з Iрпеня (Kиївська обл.)

Я з Ірпеня, але 24 лютого була в Києві, поблизу Борисполя, де я живу з другом. Ми чули атаку, це було страшно. Ми спакували деякі речі й поїхали до моїх батьків в Ірпінь, це біля Бучі та Гостомеля. Ми з мамою виїхали 5 березня, шість днів тому. Тато залишився. Ми не мали з ним жодного зв’язку. В нього розрядився телефон.

Pochodzę z Irpienia, ale 24 lutego byłam w Kijowie w pobliżu Boryspola, mieszkam tam z przyjacielem. Słyszeliśmy atak, był przerażający. Spakowaliśmy się i pojechaliśmy do moich rodziców w Irpieniu, niedaleko Buczy i Hostomela. Wyjechałam z mamą 5 marca, sześć dni temu. Tata został. Nie mieliśmy z nim kontaktu. Telefon mu się rozładował. Skontaktowała się z nami znajoma rodzina, powiedzieli: „Nie mamy prądu, gazu ani wody, gotujemy na zewnątrz”. Tam przychodzą i mężczyźni, i seniorzy. Nie każdy może się ewakuować, nie każdy może z łatwością się przemieszczać, niektórzy po prostu nie chcą wyjeżdżać. Ludzie mówią: „Mamy koty, mamy własny dom, powinniśmy zostać”. 

Na początku chciałam się ewakuować sama. Byłam już w autobusie, ale musiałam wrócić do domu. Słyszeliśmy zbliżające się ostrzały. Bliżej i bliżej. Następnego dnia moja mama i przyjaciółka Bohdana ze swoim husky też postanowiły wyjechać. Dotarliśmy do Iwano-Frankiwska i spędziliśmy tam 5 dni. Wszystko już z nami w porządku. Już nie jesteśmy zszokowane, tylko trochę zdezorientowane. Wczoraj wyjechałyśmy z mamą do Lwowa, a organizacja z Polski zawiozła nas do Medyki. Moja przyjaciółka została w Iwano-Frankiwsku, gdzie dosłownie wczoraj Rosjanie zbombardowali lotnisko, ale ona nie słyszała wybuchów, była daleko. 

Moja siostra mieszka w Poznaniu. Przeprowadziła się tam 4 lata temu, założyła rodzinę. Czekamy na jakiś transport. Chciałybyśmy trochę odpocząć, tyle przesiadek za nami. Mojej mamie nic nie jest, ale jednak czuję, że coś się dzieje: ona wszystko dusi w sobie. Zdaje się, jakby miała kamień na sercu. Czasem próbujemy żartować. Ale ona martwi się o mojego tatę. Tam jest zimno, nie ma wody. Rosjanie strzelają do cywilów, matek, dzieci, osób starszych. Boimy się, że ktoś wtargnie do nas do domu i go zastrzeli. 

W Ukrainie pracowałam jako asystentka, administratorka, a później w barze. Zmiany wpłynęły dobrze na moją duszę. 

Polacy są wspaniali. Wszyscy nam pomagają. Musiałam zrobić zdjęcie mamie do dowodu, więc zabrali nas na dworzec w Przemyślu, fotograf nie wziął od nas grosza. 

Jak tylko dojedziemy do Poznania, musimy zacząć działać, robić coś, bo inaczej wpadniemy w depresję. Może zostaniemy wolontariuszkami. Robiłyśmy to w Iwano-Frankiwsku, kiedy tylko mogłyśmy.

Przemyśl 11.03.2022

Я з Ірпеня, але 24 лютого була в Києві, поблизу Борисполя, де я живу з другом. Ми чули атаку, це було страшно. Ми спакували деякі речі й поїхали до моїх батьків в Ірпінь, це біля Бучі та Гостомеля. Ми з мамою виїхали 5 березня, шість днів тому. Тато залишився. Ми не мали з ним жодного зв’язку. В нього розрядився телефон. Знайома сім’я зв’язалася з нами і повідомила: «У нас немає ні електрики, ні газу, ні води, ми готуємо їжу на вулиці». Там збираються і чоловіки, і старі. Не всі можуть евакуюватися, не всі можуть легко пересуватися, дехто не хоче виїжджати. Люди кажуть: «У нас є коти, у нас є своя хата, ми повинні залишитися».

Спершу я намагалась евакуюватися сама. Я вже була в автобусі але мусила повернутись додому. Ми чули постріли все ближче і ближче. Наступного дня моя мама і подруга Богдана зі своєю хаскі теж вирішили поїхати. Ми дістались до Івано-Франківська і пробули там 5 днів. Зараз ми в нормі. Більше не шоковані, просто трохи дезорієнтовані. Вчора ми з мамою рушили до Львова, і організація з Польщі привезла нас сюди, у Медику. Моя подруга лишилась в Івано- Франківську, де буквально вчора росіяни розбомбили аеропорт, але вибухів вона не чула, це було далеко від неї. 

Моя сестра живе в Познані. Вона переїхала туди 4 роки тому, у неї там сім’я. Ми чекаємо якогось транспорту. Ми хотіли трохи розслабитися, тому що було багато переїздів. Моя мама в нормі, але й не в нормі; вона все тримає в собі. Таке відчуття, що у неї камінь на серці. Ми іноді намагаємося жартувати. Вона переживає за мого тата. Там холодно, води немає. А росіяни розстрілюють мирних жителів, матерів, дітей, старих людей. Ми боїмося, що хтось прийде в нашу хату і застрелить його. 

В Україні я працювала помічницею, адміністраторкою, а потім у барі. Я вважаю, що зміни пішли на користь моїй душі. 

Поляки прекрасні. Нам усі допомагають. Треба було сфотографувати маму на посвідчення, то нас відвезли на вокзал у Пшемишлі, а фотограф не взяв із нас грошей. 

Коли ми приїдемо до Познані, маємо почати працювати, щось робити, інакше будемо в депресії. Можливо, станемо волонтерити. Ми робили це в Івано-Франківську, коли могли.

Перемишль 11.03.2022

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce lub konfiguracji usługi.

Akceptuj